Emeryt zapłaci własnym majątkiem za opiekę w domu pomocy
społecznej. Gminy będą też skuteczniej ścigać krewnych, którzy nie
chcą dopłacać do pobytu seniora.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej chce ulżyć samorządom, które coraz więcej dokładają do domów pomocy społecznej (DPS).Przykładowo gmina Stargard Szczeciński jeszcze 10 lat temu wydawała na ten cel 100 tys. zł, a w tym roku zaplanowała już 1,5 mln zł. Resort proponuje więc, aby senior, który ma znaczny majątek, np. lokaty albo nieruchomości, pokrywał opłatę nie tylko ze swojej emerytury lub renty, ale również z tych zasobów. Zasada ta nie dotyczyłaby tylko domu lub lokalu, w którym obecnie mieszka jego rodzina. Wprowadzony ma też być limit pieniędzy, które zostaną do dyspozycji mieszkańca DPS. Będzie to 20 tys. zł.
Samorządy pozytywnie oceniają pomysł resortu pracy.
– Jeżeli ktoś ma majątek lub oszczędności, to w pierwszej kolejności powinny one służyć do pokrycia kosztów pobytu w DPS – uważa Zdzisław Czajka, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Mielcu. Dodaje, że wysokie koszty współfinansowania domów pomocy społecznej powodują, że gminy mają mniej pieniędzy na zasiłki celowe. Przykładowo na opłaty za DPS w tym roku w budżecie Mielca przewidziano 800 tys. zł, a na świadczenia 350 tys. zł.
Samorządom ma też być łatwiej dochodzić należności, gdy rodzina uchyla się od płacenia za pobyt krewnego. Taki obowiązek spoczywa kolejno na: małżonkach, dzieciach, wnukach, rodzicach i dziadkach, chyba że mają zbyt niskie dochody. Jeżeli osoby te nie będą chciały płacić, to gmina, która wnosi opłatę zastępczo, będzie mogła dochodzić zwrotu pieniędzy w trybie postępowania egzekucyjnego w administracji.
Zwiększenie odpowiedzialności
osób przebywających w domach pomocy społecznej
(DPS) oraz ich rodzin za korzystanie z tej formy wsparcia to
jeden z czterech elementów reformy systemu pomocy
społecznej przygotowywanej przez resort pracy. Planowana
możliwość pokrywania kosztów pobytu z
własnego majątku oraz wprowadzenie procedury
administracyjnej w dochodzeniu należności od
krewnych mogą spowodować, że wydatki
samorządów na współpłacenie za pobyt
w DPS nie będą tak gwałtownie
rosnąć.
Na wyższe koszty gmin z tego
tytułu składają się nie tylko coraz
droższe funkcjonowanie DPS, ale też przyjęty w
ustawie z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (t.j.
Dz.U. z 2013 r. poz. 182 z późn. zm.) mechanizm
wnoszenia opłaty za pobyt w nich. Od mieszkańca
można bowiem pobrać 70 proc. jego dochodu.
Różnicę do wysokości całej
opłaty powinni pokryć członkowie rodziny.
Są oni jednak zwolnieni z tego obowiązku,
jeżeli ich dochody nie przekraczają 300 proc.
kryterium dochodowego z pomocy społecznej, czyli 1626
zł w przypadku osoby samotnej i 1368 zł na
osobę w rodzinie. To powoduje, że wiele rodzin w
ogóle nie musi ponosić takich kosztów.
– Dodatkowo kwota, która zostaje
im do dyspozycji po wniesieniu tej opłaty, nie może
być niższa od 300 proc. kryterium dochodowego.
Dlatego ich wpłaty wahają się od 100 zł
do 1000 zł – podkreśla Bożena
Antończyk, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej
w Chorzowie.
W takich sytuacjach to gmina musi
dopłacić sumy brakujące do pełnej
wysokości opłaty.
Zgodnie z propozycją resortu pracy
osoba posiadająca znaczny majątek
umożliwiający ponoszenie całych kosztów
utrzymania byłaby zobowiązana do zwrotu
wydatków poniesionych przez gminę z tego
tytułu. Ta kwota ma być ustalana w decyzji. Nowe
przepisy miałyby zastosowanie tylko w odniesieniu do
osób kierowanych do DPS po ich wejściu w
życie.
– To rozwiązanie jest
sprawiedliwsze, niż dopłacanie przez samorząd
do każdej osoby po równo – uważa Danuta
Bojarska, dyrektor MOPS w Stargardzie Szczecińskim.
Jerzy Konopski, dyrektor MOPS w Legnicy,
zwraca jednak uwagę, że przy takim rozwiązaniu
pracownicy ośrodków staliby się śledczymi
badającymi zasoby osób kierowanych do DPS. Nie
wiadomo też, na jakich zasadach odbywałoby się
szacowanie majątku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz