Tekst pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/pages/Munus-kreatywni-opiekunowie/246620932166771 i jest publikowany za zgodą autorki.
Wiosna nie jest oczywista. Najbardziej lubię
ją za jej niejednoznaczność, za zmiany i barwy. Tegoroczna wiosna ma dla
mnie kolor błękitny, tak jak mój gips. Syntetyczny. Na prawej ręce, z
powodu zapalenia ścięgna. To jest moje ograniczenie.
Cichutkie memento. Albo raczej znak stop. Zosia ma dziesiątki takich
ograniczeń. Żyje z nimi. Budzi się rano nie pamiętając o nich, ale one
towarzyszą i określają jej życie. Na pewno wiem, że Zosia nie czuje
zapachów. Aromatów wiosny. Woni świeżego chleba. Nie poznaje…nie
potrafi…nie rozumie. Zosia czuje…przeczuwa…domyśla się. Słyszy muzykę i
słucha muzyki. Potrzebne są jej moje słowa, najbardziej potoczne i
codzienne: „a teraz”, „już jesteśmy po”, „jeszcze raz”. Zosia oddala
ból. Jest gdzieś tam daleko. Nie potrafi opowiedzieć co ją boli, nie
rozumie, że powinna. Byłoby mi łatwiej. Moja mama widzi fragmenty
rzeczywistości. Wybiórczo traktuje obraz świata. Uśmiecha się
nieoczekiwanie do różnych jego części. To taka moja wyliczanka: ona
czuje, ona dotyka, ona patrzy, ona słucha...Rozmyślania o jej zmysłach.
- Zosiu, idziemy na balkon.
Na balkonie, kiedyś dla dzieci a dzisiaj dla Zosi mam w dużych
wiklinowych koszach, pobudzającą roślinną kompozycję. Kwitną tulipany.
Zosia trochę patrzy, ale raczej nie. Opowiadam, pokazuję mamie czerwony
tulipan.
- A to jaki kolor?
- Taki. - mówi Zosia.
A na to
wszystko świeci słońce, niebo jest niebieskie. Czujemy się dobrze ze
sobą. Odpoczywamy. Patrząc w słońce, mrużymy oczy i nie widzimy kapitana
na horyzoncie. Wiosną wszystko jest łatwiejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz