poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Materiał ze spotkania z prof. Tadeuszem Parnowskim na temat "Depresji opiekunów"

5 kwietnia przy ul. Świętojerskiej 12A w Warszawie doszło, z inicjatywy Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera, do spotkania z prof. Tadeuszem Parnowskim. Tematem spotkania była "Depresja opiekunów".
Dzięki Pani dr Małgorzacie Musioł, która opracowała i zredagowała cały materiał, publikujemy najbardziej istotne fragmenty wykładu.



DEPRESJA OPIEKUNÓW

Otępienia będące następstwem chorób atakujących ludzki mózg, znamienne dla osób powyżej sześćdziesiątego piątego roku życia, stają się poważnym problemem społecznym na całym świecie, odciskając swoje piętno na coraz większej liczbie osób starszych. Statystyki są nieubłagane, zwłaszcza w odniesieniu do społeczeństw starzejących się, w obręb których wchodzi także Polska. Problem dotyczy zwłaszcza tych krajów. W chwili obecnej w Polsce żyje pięć milionów emerytów, 200 tysięcy spośród nich to osoby powyżej 65 roku życia. Liczba osób zapadających na problemy z pamięcią wzrasta w lawinowym tempie. Najczęściej problemy te przypisuje się chorobie Alzheimera, niemniej należy pamiętać, iż zjawisko to ma znacznie szerszy charakter, alzheimer jest jedną z form otępienia, otępienia są tu problemem znacznie szerszym i w taki sposób powinny być rozpatrywane.
Otępienia stały się plagą XXI wieku i w wielu krajach zachodnich postrzega się je jako problem wiodący, co ma swoje przełożenie na ilość badań naukowych, jakie prowadzi się i finansuje w celu zgłębienia mechanizmu powstawania przyczyn utraty pamięci w ludzkim mózgu, poszukuje się skutecznych metod leczenia demencji i dostrzega potrzebę rozbudowanego systemu opieki społecznej, jaka powinna obejmować chorych oraz ich rodziny w celu niesienia im pomocy i dawania tak potrzebnego wsparcia. Nie wspominając o debatach na temat ludzkiej godności i poszanowania praw osobistych chorych.
Niestety Polska do krajów tych nie należy i długo jeszcze należeć nie będzie. I to jest zła wiadomość. W naszym kraju osoby z demencją zostały zepchnięte na margines i przypisane wyłącznie ich bliskim oraz rodzinom. Innymi słowy opiekunowie pozostają sami ze swoimi problemami i zmaganiami dnia codziennego. Nie mogą liczyć na pomoc ze strony państwa i instytucji opiekuńczych, na jakiekolwiek zrozumienie swoich problemów ze strony tych placówek i miejsc ku temu powołanych. Polityka rządu spycha problem w rejon niszowy o ile możemy mówić o jakiejkolwiek polityce w tym przypadku. Debaty społeczne spotykają się z niezrozumieniem. Postulaty środowisk alzheimerowskich wysuwane od lat, o opłacanie przez państwo opiekunów zmuszonych do rezygnacji z pracy zarobkowej na rzecz opieki nad dotkniętym demencją członkiem rodziny, przypominają walkę z wiatrakami. To samo dotyczy projektu pomocy sąsiedzkiej, postulat wypłacania sąsiadom gratyfikacji finansowej za kilkugodzinne wsparcie i pomoc niesione opiekunom, tak nieodzowne w sytuacjach koniecznych, wymagających od nich mobilności poza domem, spotyka się z równie silną negacją i niezrozumieniem problemu.
W Polsce, w przeciwieństwie do innych krajów europejskich, nie istnieją praktycznie oddziały psychogeriatryczne na poziomie opieki szpitalnej, a działające w Polsce poradnie geriatryczne można policzyć na palcach, te nielicznie istniejące funkcjonują zresztą pod zupełnie inną nazwą, najczęściej jako poradnie zaburzeń pamięci, poradnie chorób zwyrodnieniowych czy poradnie alzheimerowskie. Próżno ich szukać w wielu dużych aglomeracjach miejskich na terenie kraju, uprzywilejowaną pozycję zajmuje pod tym względem jedynie Warszawa, o mniejszych miejscowościach nie ma nawet co wspominać. Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest polityka państwa, Ministerstwo Zdrowia nie wyraża zgody na uznanie certyfikatów lekarzy specjalizujących się w problematyce chorób wieku starczego. Taka specjalizacja w środowisku medycznym naszego kraju nie istnieje! Co zatem przyniesie nam przyszłość? W Polsce będą powstawały prywatne domy opieki społecznej lepiej lub gorzej przygotowane do pełnienia swojej roli, drugim filarem niosącym pomoc będą organizacje pozarządowe. Kolejna kwestia dotyczy poziomu diagnostyki medycznej. Na tym obszarze jest już znacznie lepiej. Niemniej opiekunowie muszą mieć świadomość, iż mogą liczyć wyłącznie na siebie. Dlatego tak ważną i nieodzowną kwestią staje się potrzeba szkolenia opiekunów w jak najszerszym zakresie.
Opiekunowie osób cierpiących na demencje to w naszym kraju grupa społeczna wykluczonych i napiętnowanych. Są to osoby dotknięte cierpieniem na wielu poziomach. Rzadko mówi się o tym, iż choroba Alzheimera a ściślej wszystkie rodzaje otępienia (w tym otępienie naczyniowo-pochodne określane powszechnie jako miażdżyca, otępienie czołowo-skroniowe), to poważny problem medyczny, problem osobisty, problem finansowy i problem społeczny. Opiekunowie zmagają się z tymi wszystkimi problemami równocześnie. Są obciążeni emocjonalnie, finansowo, ponoszą koszty fizyczne wynikające z dwudziestoczterogodzinnej opieki nad chorym odbywającej się non stop. Przy czym najbardziej obciążająca pozostaje sfera emocjonalna,  wysuwa się ona na plan pierwszy i stanowi dla opiekunów największą trudność w długotrwałym procesie opieki nad chorym, jest źródłem ich największych cierpień. Opiekunowie dzielą się na partnerów i dzieci swoich rodziców. Jako dzieci pozostają cały czas w wewnętrznym konflikcie z sobą, są wewnętrznie rozdarci, co wynika z pozycji jaką zajmują w relacji dziecko-rodzic. Mimo dojrzałego wieku nie przestają być dziećmi swoich rodziców i trudno im wewnętrznie (psychicznie, emocjonalnie) zaakceptować fakt nagłej, niechcianej, wymuszonej chorobą zmiany ról.  Rodzic był dla nich przez całe życie autorytetem i oparciem. Bez względu na wiek każdy z nas ma wkodowany w siebie taki właśnie mechanizm. Opiekun dziecko swojego rodzica doznaje poczucia krzywdy, oto nie akceptuje roli jaką wymusza na nim choroba rodzica, poza tym nie wypada mu jako dziecku robić pewnych rzeczy ze swoimi rodzicami, zawsze przed sobą czujemy się dziećmi, ta rola została nam przypisana w dniu narodzin. Dlatego tak złożona i potwornie trudna emocjonalnie staje się opieka dzieci nad własnymi rodzicami tracącymi pamięć.
W chorobie Alzheimera zostaje odwrócony schemat przechodzenia z okresu niemowlęctwa do wieku dorosłego, osoba dorosła i samodzielna dziecinnieje na naszych oczach, stając się coraz bardziej bezradną i wymagającą naszej opieki oraz wsparcia we wszystkich swoich czynnościach oraz aktywności, która stopniowo zamiera adekwatnie do faz choroby, przez które przechodzi osoba nią dotknięta.
Kolejny problem o jakim z reguły nie mówi się głośno, to poczucie winy, jakie występuje u bliskich, którzy decydują się na powierzenie swojej matki czy ojca opiece osób trzecich, innymi słowy oddają swoich bliskich do domu opieki. Takie rozwiązanie ma cały czas marginalny charakter, w polskim społeczeństwie dominuje wzorzec opieki nad chorym w warunkach domowych, niemniej poczucie winy jest bardzo ważnym problemem, który może zrujnować czyjeś życie. Trudno rozważać tu i poddawać ocenie z punktu widzenia etyki takie rozstrzygnięcia. Każda decyzja ma swoje indywidualne, trudne do uchwycenia i jednoznacznego określenia podłoże. Bywają bez wątpienia sytuacje, które należy rozważyć wyłącznie w kategoriach racjonalnego podejścia do choroby, uwzględniając w pierwszej kolejności dobro chorego pacjenta i dobro jego bliskich. W tych sytuacjach sprawy emocjonalne muszą zostać zepchnięte na plan dalszy, nie mam bowiem doskonałego rozwiązania problemu.
Pozycja opiekuna jest pod każdym względem niezmiernie trudna i złożona, wysiłek jaki wkłada w opiekę nad chorym nie zawsze spotyka się z wdzięcznością i zrozumieniem po drugiej stronie. Najczęściej bywa całkiem odwrotnie. Poza tym, opiekun niejednokrotnie sam boryka się z własnymi problemami zdrowotnymi, na zajęcie się którymi nie ma z reguły możliwości ani szans. Pozostaje bez leków, bez diagnostyki czy należytej kontroli swoich własnych dolegliwości. Podupada fizycznie, zdrowotnie, do tego dochodzą nieustanne spięcia natury emocjonalnej pomiędzy nim i jego bliskim podopiecznym. W konsekwencji przestaje radzić sobie z organizacją dnia codziennego. Takie długotrwałe, pełne nihilizmu i bezradności sytuacje bez wyjścia i poprawy stanu rzeczy, doprowadzają do wypalenia się. Depresja na pewnym etapie wydaje się nieunikniona. Dopóki towarzyszą nam mieszane uczucia, przeplatane raz miłością do chorego, to znów złością na niego, zdenerwowaniem czy gniewem, które po chwili wygasają, wszystko jest w porządku. Natura choroby może wyzwalać tak skrajne stany emocjonalne. Kiedy jednak ich miejsce zajmuje totalna obojętność lub wkrada się uczucie wypalenia to jest to dla nas wskazówką, iż dzieje się coś złego i wymaga to natychmiastowych kroków zaradczych.
Co skłania opiekuna do takich czy innych zachowań wobec podopiecznego? Podłożem jego działań jest wzorzec wyniesiony z dzieciństwa. Sposób w jaki rodzic reagował na nas gdy byliśmy dziećmi, uruchamiamy w takim samym stopniu gdy sami próbujemy zaopiekować się swoim zniedołężniałym rodzicem.  Uczucia wyniesione z dzieciństwa przerzucamy na swoich rodziców występując w roli ich opiekunów.
Gdy dochodzi do wypalenia opiekun ma do wyboru dwie możliwości. Jedna z nich to przekazanie chorego na parę tygodni do szpitala psychiatrycznego po to, aby samemu odpocząć, zająć się własnym leczeniem lub zregenerować nadwątlone siły. Wynikające chociażby z braku snu od dłuższego czasu. Wypalony opiekun poddawany jest w tym czasie terapii antydepresyjnej. Takie rozwiązanie jest wyjściem połowicznym i bardzo niekorzystnym dla obydwu stron, zarówno dla osoby chorej jak i dla opiekuna. Nastręcza bowiem szereg kolejnych problemów. Po pierwsze oddziały psychiatryczne to miejsca, w których osoby z demencją nie powinny w ogóle przebywać. Panujące tam warunki są dla nich niesprzyjające. To środowisko wrogie. Chory z demencją radzący sobie z trudem w miejscu własnego zamieszkania, nie rozpoznający swojego miejsca i środowiska, nie zaadoptuje się tym bardziej w otoczeniu, którego zupełnie nie zna. We własnym domu, mimo zaniku pamięci krótkotrwałej, porusza się on sprawnie bo działa jego pamięć najgłębsza, pamięć ciała. W szpitalu zastaje warunki, których nie zna. Jego umysł nie radzi sobie z nowymi sytuacjami zupełnie. Począwszy od wysokości łóżek szpitalnych, z których chorzy często wypadają, na długich korytarzach kończąc. Wszystko, co znajduje się w polu widzenia chorego, stanowi dla niego barierę, z którą nie jest w stanie sobie poradzić. Poza tym w szpitalu pacjenci są narażeni na różnego rodzaju infekcje, które rozprzestrzeniają się z szybkością błyskawicy mimo zachowania wszelkich środków ostrożności. Pobudliwi emocjonalnie pacjenci stanowią zagrożenie dla innych chorób poprzez niekontrolowane zachowania. Po paru tygodniach pacjent wraca do domu i swojego opiekuna, zostaje osadzony w realiach, o których zdążył już zapomnieć. I wszystko zaczyna się na nowo. Wyciszony w szpitalu rodzic czy współmałżonek po powrocie do domu staje się tak samo pobudliwy emocjonalnie, agresywny i niespokojny, jak miało to miejsce wcześniej. Drugie z rozwiązań, to korzystanie z opieki zewnętrznej, z pomocy domowej. Opiekun może zatrudnić osobę do pomocy, która zluzuje go na parę godzin w ciągu dnia przynosząc wytchnienie i potrzebny mu odpoczynek. Taką samą rolę może pełnić osoba przydzielona do pomocy z Miejskiego Ośrodka Opieki Społecznej. Pojawienie się osoby obcej w środowisku chorego to kolejna trudna sytuacja pełna wyzwań i problemów. Chorzy nie akceptują bowiem w swoim otoczeniu obcych osób. 

Środki zaradcze ułatwiające opiekę nad chorym      

  • stosowanie sztywnego schematu w ciągu dnia, trzymanie się stałych godzin na wykonywanie pewnych, ustalonych czynności, stałe godziny funkcjonowania chorego (czas zarezerwowany na poranną toaletę i ubieranie się, stałe pory posiłków i prac domowych, spacery, zajęcia z chorym, stymulowanie i ćwiczenie funkcji poznawczych mózgu)
  • we Francji powszechna stała się gra w boole
  • w Szkocji istnieje zwyczaj głośnego czytania gazet a następnie ich umiejętne komentowanie w tonie humorystycznym (nawet jeżeli chorzy nie reagują na kontekst literalny przekazu, bo go po prostu nie rozumieją, to wykazują żywe zainteresowanie gestykulacją i intonacją głosu rozmówcy, reagując na sytuację emocjonalnie)
  • sprawdzonym odpowiednikiem na gruncie polskim może być gra w serso
  • osoba chora wyczuwa i reaguje idealnie na nastrój, odbiera i jest uwrażliwiona na przekaz pozawerbalny, przekaz czysto emocjonalny. Dlatego tak ważną rolę odgrywa nastrój i sposób, w jaki opiekunowie reagują na podopiecznego. Wartością bezcenną jest niewzruszony spokój. Stany takie jak utrata panowania nad sobą, wyprowadzenie z równowagi, złość, irytacja, gniew, spowodowane chociażby koniecznością udzielania odpowiedzi na to samo pytanie, zadawane z maniakalnym uporem sto razy w ciągu dnia, nie mają większego sensu. Zdenerwowanie opiekuna przenosi się na stan emocjonalny podopiecznego. Reagowanie na stany emocjonalne a brak wrażliwości na sferę werbalną wynika w chorobie Alzheimera z afazji sensorycznej. Pacjent nie rozumie języka mówionego, jest pozbawiony braku odniesień do rzeczywistości go otaczającej, cechuje go przerwany ciąg myślenia, ustawiczne i natychmiastowe zapominanie
  • porusza się w obrębie kotwic pamięci
  • u chorego zanika kontekst społeczny rozumienia słów. W związku z powyższym na pewnych etapach choroby im mniej słów tym lepiej! Wystarczają krótkie polecenia, pozytywny afekt! w celu rozładowania napięcia. Zamiast potoku słów znacznie lepszą i skuteczniejszą metodą dotarcia do pacjenta jest objęcie chorego i przytulenie go do siebie
  • gdy opiekun jest czymś zajęty, a podopieczny domaga się natychmiastowego wyjścia, na przykład na balkon, dla własnego dobra lepiej jest zareagować i umożliwić chorej osobie realizację tego, czego się domaga bezzwłocznie, aniżeli odwodzić ją od tego zamiaru lub go zwyczajnie ignorować. Odwróci się to ostatecznie przeciwko nam. Chory jest w stanie swoim uporem wyrwać klamkę, wywarzyć drzwi. Starajmy się umożliwić mu realizację tego czego się domaga natychmiast, po uprzednim zdiagnozowaniu i przewidzeniu sytuacji oraz zdarzeń dla niego niebezpiecznych
  • innym sposobem radzenia sobie z trudnymi wyzwaniami jest odwracanie uwagi chorego. Chory po chwili zapomni po co zmierzał w kierunku balkonu. Możemy powiedzieć choremu, iż na dworze jest zimno, by mógł zimą wyjść na balkon musi się ciepło ubrać, w tym celu zmierzamy z nim do przedpokoju. Istnieje realna szansa, że czas potrzebny nam na przejście z pokoju do przedpokoju jest tą odległością, która sprawi, że podopieczny zapomni o potrzebie wyjścia na zewnątrz
  • znakomitym sposobem na sytuacje trudne, niezręczne, uporczywe i  natarczywe, jest przytulenie podopiecznego, które sprawia, iż osoba chora uspokaja się    
  • sytuacją, która nastręcza opiekunom wiele problemów i jest powodem licznych zgrzytów jest żądanie pójścia czy wyjechania do domu. Chodzi tu oczywiście o dom rodzinny z czasów dzieciństwa. Ten bowiem okres w rozwoju i życiu człowieka jest silnie zapisany w jego pamięci, to najtrwalsze jej ślady. Jeżeli wykonanie tej prośby jest możliwe, nawet jeżeli ma to miejsce o drugiej nad ranem, lepiej jest ubrać siebie i chorego i wyjść z nim na zewnątrz, okrążyć miejsce zamieszkania i wrócić do siebie mówiąc, iż oto przyjechaliśmy do domu. W wielu przypadkach takie zachowanie przynosi rezultat, chory uspokaja się
  • gdy zdarza się, że osoba chora zdejmuje swoje ubranie, spuszcza spodnie, nie dzieje się tak z powodu chęci czy potrzeby obnażania, najczęściej takie zachowanie jest sygnałem problemów innej natury, może nim być problem z pęcherzem, może chodzić o zapalenie pęcherza, czyli zwyczajny ból lub o źle założony, uwierający pampers. Warto wtedy sprawdzić czy wszystko jest w porządku
  • jeżeli chory cierpi na ból gardła a nie pozwala zajrzeć komukolwiek do środka, by sprawdzić co się dzieje z jego przełykiem, w takim przypadku podajemy antybiotyk bez stawiania diagnozy 
  • bardzo ważną rzeczą dla zachowania równowagi psychicznej i spokoju opiekuna jest wytworzenie w sobie dystansu do choroby osoby bliskiej. Musimy mieć świadomość, iż osoba, którą kochamy nie jest już tą osobą, którą znaliśmy przez całe życie, to ktoś inny, działający pod wpływem choroby, na którą nie ma wpływu. Za jego nieprzewidywalne zachowania odpowiedzialna jest wyłącznie choroba a nie on sam. Osoba bliska nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego z zachowaniem niepożądanym. Nie możemy obwiniać rodzica za to, że jest wobec nas złośliwy czy chce nam zwyczajnie dopiec do żywego, bo nie jest to jego intencją czy świadomym aktem woli. Jako opiekunowie powinniśmy zająć pozycję obserwatora, stanąć z boku! a wszelkie zachowania podopiecznego przepuścić przez filtr krytycyzmu. Osoba nam bliska kiedyś nas kochała, ale teraz wszystkie jej zachowania są CHOROBĄ!
  • konflikty pomiędzy opiekunem i podopiecznym są nieuniknione. Reagujemy gniewem, przerażeniem, złością na zachowania nieadekwatne do rzeczywistości, niedostosowane, agresywne. Antidotum na takie stany jest reakcja wprost proporcjonalna. Zachowujemy się tak samo. Jeżeli podopieczny reaguje paranoidalnie, przywołując kontekst, osoby i sytuacje niedostosowane do miejsc, czasu i okoliczności, kontynuujemy z nim ten wątek współuczestnicząc  w zdarzeniu. Na zachowania nieadekwatne reagujemy tak samo
  • Chorobie Alzheimera towarzyszą stany urojeniowe, objawy psychotyczne (omamy). Interpretacje urojeniowe są bardzo trwałe. „Wszyscy jesteśmy paranoikami”. Gdy ktoś idzie za nami, a przynajmniej tak nam się wydaje, mówimy sobie, że nas śledzi, a więc nie jest dobrze, czujemy się niepewnie, jeżeli skręcamy za rogiem ulicy, przyspieszając, a ten ktoś robi dokładnie to samo, wydaje nam się, że za chwilę zostaniemy napadnięcie, ograbieni, zgwałceni. Układ limbiczny wysyła nam sygnały o zagrożeniu, istniejącym niebezpieczeństwie
  • to, w jaki sposób zachowuje się osoba dotknięta otępieniem, wynika w dużej mierze z jej typu osobowości. Jeżeli pacjent jest typem melancholika, osobą depresyjną, z dużym prawdopodobieństwem będzie spokojny, nikomu nie będzie przeszkadzał, będzie siedział spokojnie wycofany w fotelu. Jeżeli pacjent przez całe życie był osobowością dominującą nad otoczeniem, typem despoty, znacznie częściej będą mu towarzyszyły w chorobie omamy, będzie bardziej pobudliwy, zdenerwowany czy poirytowany, bardziej uciążliwy dla otoczenia i opiekuna
  • pamiętajmy o zmianie toku myślenia chorego w sytuacjach niezręcznych i niepożądanych, poprzez odwracanie jego uwagi
  • opiekun reagujący agresywnie na podopiecznego to wyraz braku zainteresowania z jego strony opieką nad chorym lub przeciążenie fizjologiczne
  • opiekun powinien za wszelką cenę trzymać emocje na wodzy!

Objawy depresji u opiekuna

W wieku podeszłym objawy te są znacznie trudniejsze do uchwycenia aniżeli przypisywane im tradycyjnie symptomy. Przejawem depresji nie będzie tu smutek czy apatyczność, utrata poczucia sensu w życiu, ale cały zespół objawów i czynników zawoalowanych. Wynikających z przewlekłego stresu, jaki odczuwa całe ciało. U osób starszych dominują objawy somatyczne i zaburzenia rytmów biologicznych organizmu. Rzadziej są nimi objawy osiowe, wspomniane już, smutek, przygnębienie, utrata poczucia własnej wartości.
- przewlekły stres całego ciała
- przewlekły stan napięcia (spowodowany brakiem snu)
- zaburzenie rytmu biologicznego (płytki sen, utrata apetytu, brak łaknienia, brak zainteresowania seksem)
- objawy somatyczne (bóle głowy, szumy w uszach, kołatanie serce, zawroty głowy, znużenie fizyczne, wyczerpanie)
- uczucie lęku
- wyrazem apatii może być odwodnienie organizmu! Chory tracąc pamięć zapomina o potrzebie picia i jedzenia. Wygasa u niego ośrodek pragnienia
- innym przejawem apatii może być utajony stan zapalny organizmu. Infekcja osłabia różne rezerwy organizmu. Chociaż wydaje nam się, że u chorego nie ma stanu zapalnego, a mimo to nie chce on wstać z łóżka, odmawia jakiejkolwiek aktywności i współpracy z nami, jest milkliwy, nie chce jeść, mogą to być sygnały świadczące o początku stanów zapalnych w organizmie pacjenta
Choroba Alzheimera przebiega fazowo, każdy z jej etapów charakteryzuje się pewnymi wymiernymi zachowaniami. Na jednym z etapów chory nie pamięta, że jadł, domaga się ustawicznie jedzenia, towarzyszy mu wzmożony apetyt. Po tej fazie następuje gwałtowny spadek aktywności, wycofanie, apatyczność. W końcowej fazie otępienia chory wycofuje się z jakichkolwiek przejawów aktywności, najpierw zalega biernie w fotelu, a następnie w łóżku, z którego już nie wstaje. Położenie się i nie wstawanie jest tego ewidentnym przejawem. Zalegając w łóżku chory umiera na skutek zapalenia dróg moczowych, na skutek odleżyn. Na tym etapie powinno się motywować chorego do obowiązkowego wstawania. Pojawiają się problemy behawioralne. Przeciwdziałanie im lekami niczego nie wnosi w sensie pozytywnym, nie przynosi żadnych wymiernych efektów. Leki pogarszają funkcje poznawcze i generują cały szereg skutków ubocznych. Apatia jako osiowy objaw choroby Alzheimera nie powinna być stymulowana farmakologicznie, po pierwsze nie przynosi to żadnych efektów, po drugie rodzi objawy niepożądane. Z kolei stany przeciwne apatii, ustawiczne krążenie i chodzenie w kółko, stany niepokoju, rozdrażnienie, pobudzenie to efekt niedoboru serotoniny.
Do największych uszkodzeń dochodzi w otępieniu umiarkowanym. Występują wówczas zaburzenia snu, brak apetytu, zaburzenia w funkcjonowaniu, zaburzenia wzrokowo-przestrzenne, mają miejsce zachowania agresywne. Wybuchy agresji i niekontrolowane zachowania są wynikiem uszkodzeń płata czołowo-skroniowego. Płat czołowy jest tym obszarem mózgu, który pełni funkcję koordynatora naszych działań. Jest parasolem ochronnym trzymającym w ryzach nasze nerwy. Brak hamulców spowodowany utratą pamięci w tym obszarze mózgu rodzi reakcje i zachowania nieakceptowalne społecznie.
   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz