sobota, 14 grudnia 2013

onet.pl: "Piekło zwane alzheimer"

 Alzheimer brzmi jak wyrok. Nie można wówczas zrobić nic poza bezradnym obserwowaniem jak bliskiego pochłania świat duchów i urojeń. Każdy kolejny dzień jest nieustannym zmaganiem z chorobą, bezlitośnie odbierającą nie tylko ukochaną osobę, ale także wszystko, co do tej pory opiekunowie nazywali normalnym życiem.
– Najtrudniejsze było nauczenie się myślenia o nim w czasie przeszłym – opowiada Tomasz, którego ojciec zachorował na alzheimera 5 lat temu. – Rozmawiałem z członkami rodzin takich osób i każdy z nich zgodnie powtarzał, iż na płaszczyźnie intelektualnej, tata „był”, a nie „jest”. Żyję z osobą, wyglądającą tak samo jak on, ale w niczym nieprzypominającą mężczyzny, który mnie wychował – dodaje Tomasz. Dla niego, podobnie jak dla tysięcy innych opiekunów osób chorych, alzheimer to ciągła walka: o godność, o siebie, o każde, najdrobniejsze nawet, wspomnienie...
... Opieka nad chorym na alzheimera nigdy nie ogranicza się jedynie do przygotowania posiłku, pomocy w ubraniu się lub też przypomnienia kilku podstawowych faktów z życia. Niektórzy określają ją jako „opadanie na dno razem z chorym”, z kolei inni „heroicznym aktem bezwarunkowej miłości”. Bez wątpienia jest to prawdziwie ekstremalne wyzwanie, które wyniszcza zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Bardzo często wiąże się ono z porzuceniem życia towarzyskiego, rodzinnego, a także zawodowego. Opiekun musi stać na posterunku przez 24 godziny na dobę, będąc gotowym dosłownie na wszystko.
– Mama traktowała mnie jak obcego człowieka – wspomina Maria. – Wciąż powtarzała, że chcę jej zrobić krzywdę, często mnie wyzywała i awanturowała się. Gdy zaniepokojeni sąsiedzi wzywali policję, opowiadała funkcjonariuszom, jak się nad nią znęcam i że chcę ją otruć – dodaje...
... Walka z alzheimerem z góry skazana jest na niepowodzenie. Zawsze kończy się śmiercią, chociaż moment ten można nieco odsunąć w czasie. Zadaniem rodziny jest zapewnienie choremu maksymalnego komfortu i bezpieczeństwa. Jednak okazuje się, że dla opiekuna okres po śmierci bliskiego, jest równie trudny co zmagania z chorobą. – Dopiero wówczas można uświadomić sobie z jak skrajnym doświadczeniem mieliśmy do czynienia – wyjaśnia Tomasz. Jest to wyczerpujący maraton, na którego mecie czeka jedynie smutek i bezradność. Pełne poświęcenie choremu oraz całkowite skupienie się na jego problemach, sprawiają, iż opiekun zapomina o własnym życiu.
Po tak traumatycznym przeżyciu powrót do normalności jest niezwykle trudny, o ile nie niemożliwy. Wielu opiekunów podkreśla, iż zmagania z chorobą stały się dla nich treścią życia, później w ich miejsce pojawiła się ogromna pustka, której niczym nie dało się zapełnić. – Gdy babcia miała jeden z tych „lepszych” dni, udawało mi się wytłumaczyć jej kim jestem – wspomina Hanna. – Za każdym razem widziałam w jej oczach prawdopodobnie tę samą radość, co w dniu moich narodzin. Chociaż bardzo długo uczyłam się jak z nią żyć, teraz nie wiem czy nauczę się żyć bez niej.
Więcej: Piekło zwane alzheimer - Zdrowie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz