poniedziałek, 5 maja 2014

O kobiecie, która rozdała syna - świetny tekst z "Polityki"

Teresa Banach martwi się o twarz syna podarowaną do przeszczepu. Czy da lepsze życie temu kamieniarzowi, który ją teraz nosi? Czy nie zmarnują twarzy?
Została Teresie zwinięta na pawlaczu reklamówka w kwiatki. W reklamówce listy od czytelników tabloidów. Dziękują, że za jej zgodą jedyny syn aż dziewięć osób sobą obdarował. Czytelnicy dodają, że są już zmęczeni historiami o złych matkach. Księża werbiści z Przasnysza deklarują w liście siedem mszy świętych. Drogą pocztową przyszedł krzyżyk na łańcuszku, bomboniera, różaniec, rękawiczki, a w Boże Narodzenie znicz w kształcie choinki. Nawet prezydentowa „wyraziła najwyższe uznanie dla niezwykłego gestu”.
Niezwykłość polega na tym, że – prócz serca, wątroby, nerek, rogówek, siatkówki – Teresa Banach podarowała rysy syna do pierwszego na świecie przeszczepu twarzy, który uratował życie.
Już telewizyjnych kamer nie obszczekują psy. Na msze za Sławkową duszę biegną za rowerem Teresy tylko Misiek i Szarik. Siadają przed kościołem i spuszczają pyski. Więcej nikt. Ale jest wyrozumiała na niepamięć wsi. Przecież ona to tylko matka ze wsi Cieciorki, powiat Kolno, wsi, przez którą tylko trzy razy w tygodniu przelatuje objazdowe pieczywo. Nawet proboszcz z Turośli ani razu nie wspomniał na kazaniu o geście Teresy, który obiegł cały świat. Parafianie czekali, że się choćby zająknie. Wtedy by to było ludzkie kazanie.
Cały tekst: http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1576851,1,kobieta-ktora-rozdala-syna.read

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz