niedziela, 8 września 2013

Gdy babcia przestaje poznawać swoje wnuki...

"W powietrzu wisi zmiana, a zmiany dokonują się u nas skokowo, a nie stopniowo. Co pewien czas następuje nagły zjazd w dół - i teraz nadszedł kolejny taki moment. Dość niespodziewanie okazuje się, że Nancy nie rozpoznaje swoich wnuków. Wydaje się, że to jeszcze jeden przejaw uszkodzeń płata ciemieniowego. Pacjenci z chorobą Alzheimera rzadko mają problemy ze zmysłem wzroku jako takim: płat potyliczny zwykle nie jest dotknięty. Jednakże rozpoznawanie członków rodziny to bardziej subtelna, tkwiąca głębiej w mózgu forma łączenia słów z ich desygnatami. Prawdę mówiąc, Nancy już jakiś czas temu przestała rozpoznawać nasze dzieci. Jeśli  zadawało się jej jakieś abstrakcyjne pytanie dotyczące wnuków, na  przykład podczas mycia okien, potrafiła zaprzeczyć, że w ogóle ma wnuki, albo odpowiadała, że są już dorosłe i pracują w Littlewoods, czy też udzielała innej, całkowicie przypadkowej odpowiedzi. Od dwóch albo trzech lat nie pamiętała ich imion. Ale teraz przestała reagować także na ich widok. Owszem, twarzyczka małego chłopczyka pojawiająca się przed jej oczyma i uśmiechająca się do niej może w niej wywołać odruch zadowolenia, ale wyłącznie dlatego, że chodzi o małego chłopczyka, a Nancy (zazwyczaj) kocha dzieci.
- Jak się masz? - wita go nienaturalnie zaskoczona. - Patrzcie no, jaki malutki chłopczyk. No chodź, chodź. Nie ugryzę cię. Niech ci się przyjrzę. Fajny z ciebie kawaler. Jak masz na imię?
Jack daje się czasem na to nabrać, choć wie, że babcia w końcu na niego naskoczy.
- Ale z ciebie mała kanalia! Wynoś się stąd!"
fragment książki Andrei Gillies "Opiekunka. Życie z Nancy. Podróż w świat alzheimera" (str. 200-201)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz