Tekst pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/pages/Munus-kreatywni-opiekunowie/246620932166771 i jest publikowany za zgodą autorki.
Mrówka nie wie, że ja istnieję. To było jedno z
najważniejszych odkryć mojego dzieciństwa. Z mrówczej perspektywy nie
istnieję. Będzie tak zawsze. Ta fascynująca nieuchronność sprawiła, że
przez całe życie buduję swoje mikroświaty. Trochę jak
mrówka. Od wewnątrz na zewnątrz. W mikroświatach buduję swoje życie. W
jednym z nich mieszka moja mama. Mogę w pełni i bez reszty oddawać się
pielęgnowaniu, rozmowom, wszystkim zatrzymującym ją zajęciom, bez lęku,
że odbieram komuś czas. Najtrudniej przechodzić między tymi światami.
Wtedy myślę o rzeczach najtrudniejszych, planuję. Zosia w czasie naszej
podróży nauczyła mnie pokory i umiejętności innego odczuwania czasu.
Wydłużamy go albo skracamy. Proste codzienne czynności są miernikami
upływu godzin. Nie spieszymy się, bo tego nie potrzebujemy. W wolno
płynącym czasie łatwiej dostrzegam najmniejsze radości i sukcesy.
Dzisiejszy był taki, że Zosia samodzielnie odszukała wśród rozsypanych
literek tę właściwą. Rozpoczynającą jej imię. Ciągu dalszego nie było,
ale zrobiło się lepiej. Nikt o tym nie wie. I tak naprawdę trudno
opowiedzieć, że świat jest lepszy, bo mama odnalazła literkę „Z”. Nie
nową planetę, czy lekarstwo na raka, ale wyciętą z tektury literę „Z”.
W naszym
wspólnym życiu mama ma swój „obok-świat”. Nawet nie potrafię go sobie
wyobrazić, bywa tam coraz częściej. Tam jest jej lepiej niż tu. A tu –
czytamy właśnie „Pana Tadeusza”. Opowiadam o bohaterce poematu. –
Widzisz, tu też jest Zosia. Ma takie samo imię jak ty! – Trudno. – mówi
Zosia. Śmieję się i czytam dalej. Zosia kiwa głową do rytmu wiersza.
Jeszcze kilka godzin do zmierzchu. To ocean czasu. Płyniemy przed siebie
i mimo tego, że wiem, o nieodwracalności tej drogi, uspokaja mnie dobra
prognoza pogody. Na dziś i jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz