wtorek, 28 stycznia 2014

"Tirli - tirli czyli ja, Zosia i Alzheimer" (odc. 9)

Tekst pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/pages/Munus-kreatywni-opiekunowie/246620932166771 i jest publikowany za zgodą autorki.

 Goście bywają w naszym domu rzadko. Zosia denerwuje się obecnością obcych osób. Ale ten gość jest inny. Dzisiaj przyjedzie siostra mojej mamy – Maryla. Mama Zosi i Maryli umarła, kiedy Zosia miała 16 lat a Maryla 9. Zosia matkowała Maryli, często mówiła do niej córeczko. Mieszkały razem kilka lat. Bardzo się lubią i kochają. Zosia jest bardzo przejęta wizytą. Jak kukułka wypada ze swojego pokoju i pyta co chwilę: „Czy mamy chleb? Czy mamy chleb? Czy mamy chleb?” Proszę, żeby ładnie się ubrała. Kładę na krześle wyprasowaną bluzkę i spódniczkę, pomagam zapiąć guziki. Ale Zosia ma jeszcze pomysł na makijaż. Robi go sama. W tajemnicy. Przychodzi do kuchni, żebym oceniła efekt. Bardzo, bardzo czarne brwi i bardzo, bardzo czerwone usta. O’le! Dostaję ataku śmiechu. Zosia trochę się obraża. „Zosieńko wyglądasz za młodo! Maryla absolutnie cię nie pozna!” – „Tak?” – „Na pewno.” Zosia nie dowierza, przegląda się w lustrze. Pozwala mi wytrzeć buzię kremem. Jesteśmy gotowe. Przyjechała ciocia Maryla. Witają się. Zosia trochę niepewna. Wiem, że nie poznaje. To dla niej nowy gość. Wita ją z wielką serdecznością i zapałem, ale w oczach ma pytanie. Odpowiadam: „Mamo, to twoja siostra Maryla!” Zosia pomaga wnieść walizkę. Głaszcze Marylę po głowie. Już wie, że to ktoś bliski i kochany. Poznaje miłość i serdeczność. Siadamy we trzy przy stole. Maryla opowiada, Zosia przytakuje. Kapitan Alzheimer na chwilę odwrócił oczy. Mamy dużo planów na kolejne dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz