wtorek, 18 lutego 2014

"Tirli - tirli czyli ja, Zosia i Alzheimer" (odc. 18)

Tekst pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/pages/Munus-kreatywni-opiekunowie/246620932166771 i jest publikowany za zgodą autorki.

W garderobie mojej mamy zawsze przeważał kolor beżowy, ecru, perłowej bieli i czasami jakiś brąz. Dbam o ten dobór barw, o urodę maminych strojów. W second handach można znaleźć wiele pięknych strojów. Wbrew racjonalnemu poglądowi sąsiadki mamy, zakładam Zosi spódniczki zamiast spodni dresowych, kremowe bluzki z guzikami zamiast zapinanych na rzepy. Ubieranie trwa dłużej, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć: „Pięknie wyglądasz Zosiu!” Mama się cieszy, wierzy, że to prawda i że mówię z przekonaniem. Zosia nie może przejrzeć się w lustrze. Zbyt ją niepokoiło własne odbicie. Ufa moim zapewnieniom, że wygląda ładnie. Zakładam jej ulubione korale. Wiem, że bez nich nie byłaby zadowolona ze swojego wyglądu. Czeszemy włosy. Podcinam je sama. Od jakiegoś czasu tak jest wygodniej, wizyty u fryzjera przestały sprawiać jej przyjemność. Zosia akceptuje moje fryzjerskie umiejętności. Jej wygląd jest ważny dla niej i dla mnie. Z tego obok świata popatruje przecież na siebie i powinna być zadowolona. Łatwiej nam się żegluje ze świadomością, że odważyłyśmy się na mały bunt. Jesteśmy podporządkowane kapitanowi, ale mimo wszystko czasami próbujemy przechwycić ster i nie dostać po łapach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz