wtorek, 18 lutego 2014

"Tirli - tirli czyli ja, Zosia i Alzheimer" (odc. 17)

Tekst pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/pages/Munus-kreatywni-opiekunowie/246620932166771 i jest publikowany za zgodą autorki.

Zosia bardzo lubi, kiedy się nią interesuję. Bez reszty. Tylko nią. Chce być najlepsza w grach, które wymyślamy, zawsze dobrze odpowiadać na pytania. Jest Zosią, ale nie jest dzieckiem. Szukam w sklepach gry „memo” bez misiów i laleczek. Kart „Piotruś” z wyraźnymi rysunkami. Prostych gier planszowych, które dałoby się wykorzystać w nasze pracowite przedpołudnia. Bezskutecznie. Wymyślamy i wykonujemy sami: literki z grubej tektury, karty z geometrycznymi wzorami, plansze do gier. Zosia jest szczęśliwa i dumna, kiedy uda jej się ułożyć własne imię z tekturowych literek, albo kiedy wygra z nami w „Piotrusia”. Śpiewamy trochę podczas tych naszych trudów. Dzisiaj sukces. Kupiłam w sklepie puzzle. Barwnie i przejrzyście, na bardzo dużych kawałkach grubej tektury namalowano schemat anatomii człowieka. Zosia układa, bardzo się koncentruje, jak kiedyś podczas przyjmowania pacjentów. Wpatruje się w ułożony fragment czaszki i przełyku. „Widzisz Zosiu? Tu brakuje migdałków” – podaję jej brakujący kawałek układanki. „A pamiętasz, dzieci czasami się przeziębiają...”- „Tak. Tak.” – Zosia pracowicie układa puzzle. „I wtedy chorują na zapalenie gardła, prawda?” – „No tak. Pharyngitis acuta”. Snop światła na pokład! Kapitan poprawia czapkę! –„Mamusiu, pharyngitis !” Jestem oszołomiona. „Tak, tak” – mówi Zosia. Jest zadowolona, ale bez euforii. To taki niewielki przebłysk, ale ja go zapamiętuję i chowam. Będzie potrzebny na pochmurne dni. Płyniemy sobie i jak zawsze patrzymy w jasną stronę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz