środa, 13 listopada 2013

Starsza Pani wygrała z windykatorem!

Firma windykacyjna przez kilka lat dręczyła starszą kobietę. Sąd uznał, że to było nękanie i przyznał jej 35 tys. zł. A firma przegapiła termin i zapomniała odwołać się od wyroku.

Kazimiera Kwiatkowska ma 74 lata. Mieszka w maleńkiej wsi Bartoszkowo w powiecie złotowskim razem z 32-letnim synem Krzysztofem, który od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. Nie mówi ani słowa, a kiedy chce coś przekazać, wydaje długie, gardłowe dźwięki. Ale wszystko doskonale rozumie.

- Porozumiewamy się bez problemu. Sama go wszystkiego nauczyłam i teraz on mi pomaga - mówi pani Kazimiera. - Kiedyś ludzie ze wsi śmiali się z niego, ale krzyczałam na nich i mówiłam, że to też ich mogło spotkać i teraz ma spokój. Wychodzi sam do sklepu albo z psem na spacer. Gdyby go nie było, nie wiem, jak dałabym radę z tym całym nachodzeniem we własnym domu.

Przychodził raz w miesiącu

W 2004 roku pani Kazimiera dostała pierwszy list od Intrum Justitia. To firma zajmująca się ściąganiem długów, choć w rejestrze sądowym zgłosiła szerszy wachlarz działalności. Wśród 42 pozycji są m.in. handel i reklama, budownictwo, a nawet działalność detektywistyczna.

Windykator domagał się od Kwiatkowskiej spłaty ponad 15 tys. zł długu, który wcześniej, wraz z odsetkami kupił od Telekomunikacji Polskiej SA. Firma straszyła kobietę, że jeśli nie spłaci tej sumy, to m.in. wpisze kobietę do rejestru dłużników i wyśle komornika.

Dodatkowo jeden z inspektorów nachodził Kwiatkowską w domu. - Przychodził raz w miesiącu. Zawsze ten sam człowiek. Często krzyczał na mnie, wyzywał od garbatej i mówił, że zabiorą mi rentę - opowiada kobieta. - Bałam się go. Kilka razy wpychał się do domu i dawał mi papier do podpisania. Było na nim napisane, że na poczet długu zrzekam się mieszkania. Nie podpisałam.

Kwiatkowska najpierw napisała do rzecznika konsumentów. - Pamiętam ten list. Odręczne pismo, wręcz błagał o pomoc - mówi Lucyna Grunau, powiatowy rzecznik konsumentów, który działa przy starostwie powiatowym w Złotowie. - Sprawdziłam historię długu i okazało się, że jest przedawniony. Faktury pochodziły z 1998 i 1999 roku. Napisałam więc do firmy windykacyjnej, aby uznała przedawnienie. Dodałam też, że jeśli nie przestaną nękać pani Kazimiery, skierujemy sprawę do sądu.

Ale Intrum Justitia nie dała kobiecie spokoju. Kwiatkowska napisała więc do poznańskiego sądu. "Już nie mogę tu żyć. Dlaczego na stare lata jestem tak torturowana? Pomóżcie mi, bo nie mam już siły" - pisała w pozwie. Za nękanie od 2004 roku Kwiatkowska chciała od windykatora 70 tys. zł. Sąd pozew przyjął i zwolnił kobietę z opłat sądowych. Przyznał jej też adwokata z urzędu.

Wiedzą, że część nękanych przestraszy się

Adwokat Paweł Szwarc, pełnomocnik kobiety: - Firmy windykacyjne kupują przedawnione długi i próbują odzyskiwać pieniądze. Wykorzystują to, że adresatami takich wezwań są osoby starsze i nieporadne, dokładnie takie jak pani Kwiatkowska. Wiedzą, że część nękanych osób przestraszy się gróźb.

Wyrok w sprawie zapadł pod koniec czerwca 2013 roku w Sądzie Rejonowym Poznań - Stare Miasto. Sędzia Marek Jaskólski w uzasadnieniu napisał, że Intrum Justitia w niewłaściwy sposób próbowała odzyskać dług od Kwiatkowskiej i że w związku z tym kobieta mogła czuć się zagrożona i zastraszana. Kobiecie przyznał 35 tys. zł. Wyrok jest już prawomocny, bo Intrum Justitia nie odwołała się na czas.

Kiedy poprosiliśmy przedstawiciela firmy o komentarz, rzecznik prasowa była zaskoczona, że Intrum Justitia została skazana za nękanie. Poprosiła o nazwisko pani Kazimiery i zapytała, w którym sądzie toczyła się sprawa.

- Po sprawdzeniu okazało się, że otrzymaliśmy błędną informację o wyroku. Nie wiedzieliśmy, że przegraliśmy - tłumaczy Jolanta Piasecka, odpowiedzialna za kontakty z mediami.

Pod koniec ubiegłego tygodnia firma jednak pieniądze przelała.

Marek Janczyk, miejski rzecznik konsumentów w Poznaniu, uważa, że wyrok poznańskiego sądu jest przełomowy. - Pokazuje, jakie zachowania firm windykacyjnych są niedopuszczalne - mówi Janczyk. - Firmy nie mogą straszyć, dzwonić i nachodzić dłużnika w domu. Nie mają uprawnień komornika. I tyczy się to nie tylko przypadków, kiedy dług jest przedawniony.
 

1 komentarz:

  1. Jak widać można. Jednak trzeba tu sporo cierpliwości, czasem też i pomocy. Radca prawny dla marynarzy może także i tu pomóc. Tacy specjaliści mają szeroki zakres pomocy.

    OdpowiedzUsuń