Tekst pochodzi ze strony: https://www.facebook.com/pages/Munus-kreatywni-opiekunowie/246620932166771 i jest publikowany za zgodą autorki.
Goście bywają w naszym domu rzadko. Zosia
denerwuje się obecnością obcych osób. Ale ten gość jest inny. Dzisiaj
przyjedzie siostra mojej mamy – Maryla. Mama Zosi i Maryli umarła, kiedy
Zosia miała 16 lat a Maryla 9. Zosia matkowała Maryli, często
mówiła do niej córeczko. Mieszkały razem kilka lat. Bardzo się lubią i
kochają. Zosia jest bardzo przejęta wizytą. Jak kukułka wypada ze
swojego pokoju i pyta co chwilę: „Czy mamy chleb? Czy mamy chleb? Czy
mamy chleb?” Proszę, żeby ładnie się ubrała. Kładę na krześle
wyprasowaną bluzkę i spódniczkę, pomagam zapiąć guziki. Ale Zosia ma
jeszcze pomysł na makijaż. Robi go sama. W tajemnicy. Przychodzi do
kuchni, żebym oceniła efekt. Bardzo, bardzo czarne brwi i bardzo, bardzo
czerwone usta. O’le! Dostaję ataku śmiechu. Zosia trochę się obraża.
„Zosieńko wyglądasz za młodo! Maryla absolutnie cię nie pozna!” – „Tak?”
– „Na pewno.” Zosia nie dowierza, przegląda się w lustrze. Pozwala mi
wytrzeć buzię kremem. Jesteśmy gotowe. Przyjechała ciocia Maryla. Witają
się. Zosia trochę niepewna. Wiem, że nie poznaje. To dla niej nowy
gość. Wita ją z wielką serdecznością i zapałem, ale w oczach ma pytanie.
Odpowiadam: „Mamo, to twoja siostra Maryla!” Zosia pomaga wnieść
walizkę. Głaszcze Marylę po głowie. Już wie, że to ktoś bliski i
kochany. Poznaje miłość i serdeczność. Siadamy we trzy przy stole.
Maryla opowiada, Zosia przytakuje. Kapitan Alzheimer na chwilę odwrócił
oczy. Mamy dużo planów na kolejne dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz